niedziela, 27 marca 2016

Pan Jezus, pisanki i życzenia

 
To już koniec wielkanocnych wyrobów. Pan Jezus wyhaftowany haftem matematycznym pokazuje urok prostoty. Do tego już ostatnie pisanki wykonane techniką decupage. Wykorzystałam je do tego aby zobaczyć jak się robi spękania. W pisance poniżej spękacz nakładałam pędzlem i nie podmalowywałam motywu:
 
 
W tej pisance spękacz nakładany był gąbeczką, do tego motyw był podmalowywany:

 
Mnie się podoba pierwszy sposób. Według mnie spękania są bardziej naturalne. Dziękując za wszystkie komentarze składam wszystkim najserdeczniejsze życzenia:
 
 
 
 

środa, 23 marca 2016

Rękodzieło w słusznej sprawie

 
 
Co roku moja koleżanka z pracy organizuje kiermasz na rzecz dziecięcego hospicjum, co roku też staram się i ja dołożyć swoją "cegiełkę" w postaci kilku moich prac. W tym roku wykorzystałam techniki, które niedawno poznałam tj filcowanie i powstał taki zabawny zajączek jaki widzicie u góry oraz decupage. Z zastosowaniem tej ostatniej techniki powstały takie pisanki osadzone w koszyczkach ze sznurka:
 



 
Ci co mnie dobrze znają wiedzą, że oprócz rękodzieła moją pasją jest ogrodnictwo i zielarstwo. Aby nie mieszać tych dwóch pasji postanowiłam stworzyć drugi blog poświęcony tylko przyrodzie, kwiatom, ziołom. Jeśli ktoś ma ochotę mnie odwiedzić w dopiero tworzonym Ogrodowym Zakątku to zapraszam : http://ogrodowyzakatek.blogspot.com/


niedziela, 20 marca 2016

Decupage, palmy i pisanka

 
Dziś Niedziela Palmowa a ja chciałabym Wam pokazać moją pierwszą zrobioną w życiu palmę. Palmę zrobiłam na kółku rękodzieła. Jak zwykle nie ustrzegłam się błędów, ale wiem w czym tkwi sama idea tworzenia palmy. Zawsze marzyłam żeby zrobić ją samemu, ale gdy mieszkałam w mieście nie miałam dostępu do traw, bukszpanów i innych palmowych przydasiów. Teraz w lecie planuje wyruszyć na poszukiwanie traw i w przyszłym roku do dzieła.
 
Na jednym z forów brałam udział w wymiance wielkanocnej. W prezencie dostałam pisankę z naklejonymi kwiatkami. zainspirowała mnie ona do stworzenia własnej.  Oto ona:

 
No i spróbowałam też decupage. Rety nie sądziłam, że jest to takie trudne. Pierwsza praca w założeniu nie miała być piękna i idealna, miała raczej na celu wypróbowanie tej metody i poznanie podstaw. Przygotowałam się do tego teoretycznie: oglądałam filmiki, przekopałam forum o decupage, ale teoria to jedno a praktyka drugie, więc to co mi wyszło to porażka. Wiem już, że muszę przede wszystkim poćwiczyć naklejanie serwetek ( wypróbowałam tu i metodę tradycyjną i na żelazko), które w tej pracy albo się marszczyły, albo powyrastały na nich bąble. Wypróbowałam też cieniowanie gąbeczką, wiem nie wyszło idealnie, ale przynajmniej wiem o co chodzi. Deseczki pomalowałam tylko raz, bo podobały mi się prześwitujące słoje, ale już widzę, że to nie był dobry pomysł bo jest duża różnica między serwetką a podłożem. No ale stojak na nici powstał.  Oszczędzę Wam zdjęć błędów. Nie poddaje się i będę próbować dalej, może w końcu mi coś wyjdzie. 

 
Dziękuję za wszystkie komentarze :)

środa, 2 marca 2016

Mega bocian, pisanki i zając czyli ciąg dalszy wielkanocnych zmagań

 
 
 
W rękodzielniczym życiu robiłam już różne rzeczy, ale ta była mega wyzwaniem. Dostałam w pracy polecenie wykonania bociana, a oprócz tego dwie kule umieszczone na drewnianym stelażu, dokupiłam papieru i bibuły i to co powstało widzicie na zdjęciu powyżej. A swoją drogą motyw bociana coś ostatnio często mi towarzyszy.
Trochę też popergaminowałam i powstała taka o to kolejna kartka.
 
 
Do kartki zrobiłam pisankę, połączenie szydełka i wstążki.
 
 
Z Internetu dowiedziałam się również, że z filcu który wykorzystuje do tworzenia pisanek, można robić zabawki. No a że ktoś musi jajek w koszyku pilnować  to powstał taki zawadiacki zając. Jak na pierwszą filcowaną zabawkę to myślę, że nie jest najgorzej.
 
 
Jedni pracują a drudzy leniuchują. Ta zasada w zeszłą niedzielę się sprawdziła. Podczas gdy ja zmagałam się z zającem, Ruda calutką niedzielę przeleżała pod kołdrą z głową na poduszce. Do kuchni przyszła dopiero wieczorem. Co raz zaglądaliśmy do niej czy wszystko ok, ale ona tylko przewracała się z boku na bok. To się nazywa "Kocie życie jak w Madrycie ;)
 
 
No nic tyle na dziś, wracam do walki z zapaleniem gardła i kolejną robótką. Dziękuję za wszystkie komentarze.